wtorek, 13 sierpnia 2013

Od Sonaty-do Mariny

Po naprawdę dziwnej pomocy w ucieczce postanowiłam dołączyć do jakiegoś stada. Podróżowałam kilka dni gdy z lasu wyskoczył wilk i próbował mnie zaatakować. Jednak mu się nie udało. Po tym jak dostał z zadu poleciał kilka metrów w dal i się już nie podniósł. Gdy zorientowałam się że nie żyje z lasu wyszedł chłopak. Od razu rzuciłam się do ucieczki bo wiedziałam że grozi mi ponowne uwiezienie. Jednak tego się nie spodziewałam:
- Zostań - powiedział - Proszę, nic ci nie zrobię. 
Taa jasne - pomyślałam, ale podeszłam. 
- W tamtą stronę znajduje się stado koni. Dokładnie na Północ.
Skinęłam lekko głową i wolno ruszyłam w wyznaczony kierunek. Dlaczego mi pomógł?
- Tylko się pośpiesz bo cię szukają...
Podróżowałam kilka dni. W końcu znalazłam wielką polanę na której było kilka koni.
Podeszłam do klaczy. Chyba dowódczyni i spytałam czy mogła by dołączyć. Skinęła lekko i zaczęła mi przedstawiać inne konie. 

<Marina?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz